Jedziemy na wycieczkę, bierzemy misia w teczkę...

A misio fiku miku, narobił w teczkę siku... Wycieczkowo i deszczowo zdobyłam Łysą Górę i zwiedziłam Sandomierz (nie... nie widziałam żadnego księdza, nawet Mateusza). Ale od początku... Wycieczka - okropny stres. Ja, koleżanki-nauczycielki-opiekunki-bodyguardki, 42 sztuki i głowa pełna przerażenia... żeby nikogo nie zgubić po drodze... Wsiadamy do autokaru - 2, 4, 6, 42... UFF, są. Idziemy - 2, 4, 6, 42... UFF, szczęście, są. Schodzimy, przechodzimy, jemy, śpimy, wstajemy, wychodzimy, oglądamy... 2, 4, 6, 42... Jezuuu, wszyscy są? Są! To nic, że głośno, euforia, zakupy, pamiątki, deszcz, jazda, ból brzucha - wróciliśmy szczęśliwie. Uwielbiam moje służbowe dzieciaki! Łysa Góra Lało, oj lało i lało, przeczekaliśmy, udało się obejrzeć Łysą Górę we mgle, w pięknej, magicznej, pachnącej, niemalże jak w dżungli, cudnej mgle. Nigdy nie widziałam takiej mgły spacerując przez las... I ta zieleń... I zapach... I ćwierkot ptaków... I klekotanie dzieci... 😉 Dolby surround. Piękne chwi...